Dziś zapraszam na rozmowę z prawdziwym jokerem w talii trenera ROSY Radom Wojciecha Kamińskiego.
Igor Zaicev opowiada m.in. o kulisach transferu do ROSY i swojej roli w zespole.
P. Ziętkowski: Do Radomia trafiłeś w ostatniej chwili w miejsce Milana Majstorovicia, którego kontuzja wykluczyła z gry do końca sezonu. Długo zastanawiałeś się nad dołączeniem do zespołu trenera Kamińskiego?
I. Zaicev: W tym czasie byłem bliski podpisania kontraktu z zespołem z Rosji. Jednak gdy pojawiła się bardzo konkretna propozycja z ROSY - nie zastanawiałem się długo i postanowiłem kontynuować swoją karierę w Polsce.
Szybko podjąłeś decyzję o grze nad Wisłą. Jednak powiedz, co skłoniło zawodnika, który na ostatnim EuroBaskecie spędzał na parkiecie średnio 22 min, do gry w czwartym zespole Tauron Basket Ligi?
To co powiedziałeś. ROSA w ostatnich dwóch sezonach zajmowała czwarte miejsce w lidze.
Nie podlega dyskusji, że obecnie reprezentuję barwy jednego z najlepszych klubów w Polsce. Poza tym, istotna była dla mnie także gra w europejskich pucharach.
W momencie gdy negocjowałem warunki kontraktu, było już pewne, że radomianie wystąpią
w fazie grupowej FIBA Europe Cup.
Będąc przy temacie europejskich pucharów. Jak oceniasz debiut klubu na arenie międzynarodowej?
Uważam, że był to dla nas trudny egzamin, który zdaliśmy bardzo dobrze. Nie mówię tylko o nas zawodnikach, ale o wszystkich pracownikach klubu. Nikt chyba nie wierzył, że zdołamy awansować do drugiej rundy. Ta sztuka nam się udała.
Wierzę, że w przyszłym sezonie także ROSA będzie występować w rozgrywkach europejskich.
Z tobą w składzie?
Nie potrafię w tym momencie odpowiedzieć na to pytanie. Nie wiem czy prezentuję wystarczający poziom żeby pozostać w klubie na kolejny rok... Choć muszę przyznać,
że bardzo dobrze czuję się w Radomiu. Dużym plusem waszego miasta jest też to,że znajduje się blisko Warszawy. W dodatku ostatnio zdobyliśmy Puchar Polski, ale...
Tak?Brakuje mi mojej rodziny. Trudno się żyje, gdy wiesz, że twoi bliscy są daleko od ciebie.
Czemu w takim razie nie mieszkają z tobą w Radomiu?
Bardzo chciałem, żeby żona przyjechała do mnie. Niestety w wyniku trudnej sytuacji na Ukrainie, procedura przyznawania wiz bardzo się skomplikowała. Dokument ten przyznano mojej żonie,
w momencie, gdy na świat przyszła nasza córeczka. Tak małe dziecko nie może latać samolotem, a daleka podróż samochodem mogłaby jej zaszkodzić. Zdecydowaliśmy więc, że do końca obecnego sezonu będziemy musieli żyć w rozłące.
Czyli jeśli rodzina będzie przy tobie, z chęcią zostaniesz w Radomiu?
Oczywiście. Gdy rodzina będzie ze mną to mogę grać w każdym zakątku świata.
A szczególnie tutaj.
Gdy wyjeżdżałem z Ukrainy bałem się, że trudno mi będzie dostosować się do życia w Polsce. Okazało się zupełnie inaczej. Wszyscy byli dla mnie mili, pomagali mi się oswoić. Dzięki kolegom z zespołu, ale też ludziom pracującym w klubie, czuję się jak w domu.
Jest to twój debiutancki sezon poza granicami swojego państwa. Czy jeśli nie byłoby napiętej sytuacji w twoim kraju to zostałbyś na Ukrainie?
Głównym czynnikiem dla którego wyjechałem z Ukrainy wcale nie była napięta sytuacja polityczna, a brak porozumienia władz ligi z przedstawicielami klubów. Do ostatniego momentu nie było wiadomo, jakie zespoły w ogóle zagrają. Cały czas czekałem na rozwój sytuacji, chciałem zostać w swoim kraju. Nie mogłem jednak stracić całego sezonu i mój agent zaczął rozglądać się w poszukiwaniu ofert w innych ligach. Podobno było kilka propozycji. Nie interesuję się tym jednak. Gram w ROSIE i jestem z tego dumny.
Myślałeś, że będziesz kiedyś kontynuował karierę poza Ukrainą?
Oczywiście, że chciałem kiedyś grać na Zachodzie. Myślałem jednak, że jeszcze przynajmniej sezon pogram na Ukrainie. Urodzi się moja córka, poduczę się angielskiego. Okazało się inaczej, ale mimo wszystko cieszę się z tego.
Igor jesteś najlepszym rezerwowym ligi. Tak naprawdę to ty wygrałeś mecz w Lublinie. Jesteś prawdziwym jokerem w talii trenera Kamińskiego. Odpowiada tobie ta rola?
Dziękuję za miłe słowa, ale uwierz, że dla mnie najważniejsze jest dobro zespołu i to jak wykonuję swoją pracę. W reprezentacji także najczęściej występuje jako zmiennik. To nic,
że trener nie wystawia mnie w pierwszej piątce, skoro pojawiam się w ważnych momentach meczu. Być w takich chwilach na parkiecie jest dla mnie ważniejsze, bo to znaczy, że trener mi ufa i wierzy, że mogę pomóc zespołowi. Dla zawodnika jest to bezcenne uczucie.
Przychodząc do Polski, spodziewałeś się, że możesz z tym klubem zdobyć Puchar Polski i pokonać bardzo silny Stelmet Zielona Góra?
Oczywiście chciałem zdobyć z ROSĄ jakieś trofeum. Jednak gdy przyszedł czas Pucharu Polski skupiałem się wyłącznie na naszym pierwszym rywalu, czyli na Polskim Cukrze Toruń. Nie myślałem o finale. Nie można myśleć o mistrzostwie w momencie kiedy przed tobą jest jeszcze kilka spotkań. Dobry tego przykład mieliśmy w Szczecinie i w Lublinie, gdzie 2 pkt przypisano nam już przed meczem. Każdy wie jak to się skończyło...
Jakie jest twoje marzenie związane z ROSĄ?
Mistrzostwo Polski - to jest moje pragnienie. Marzenia jednak same się nie zrealizują. Musimy być w każdym meczu maksymalnie skoncentrowani i wrócić do naszej optymalnej formy, jeśli chcemy być mistrzami.
Komentarze
Prześlij komentarz