Przejdź do głównej zawartości

Wojciech Kamiński: Pokazaliśmy w tym sezonie, że możemy ugryźć gigantów

Mistrzowski sezon ROSY. Radomianie pierwszy raz w historii sięgnęli po medal Tauron Basket Ligi! Co było powodem tego sukcesu? Czego możemy się spodziewać w przyszłym sezonie i co na to Champions League? O tym najlepszy polski trener - Wojciech Kamiński.

Kamiński pisze historię w Radomiu
P. Ziętkowski: Wicemistrzowie Polski - jak się Pan czuje słysząc te słowa?

W. Kamiński: Jest to fantastyczne uczucie, powoli zaczyna do mnie docierać, że sezon ciężkiej pracy został zwieńczony srebrnym medalem. Co więcej, pokazaliśmy też, że pieniądze w koszykówkę nie grają, a teraz mamy czas na świętowanie.

Przed sezonem nawet niepoprawni optymiści nie widzieli srebra na waszych szyjach. Pan wierzył w grę w finale?

Przed sezonem nasz skład dość wyraźnie się zmienił. Pożegnaliśmy się z kilkoma doświadczonymi zawodnikami, w ich miejsce weszli młodzi i patrząc na nasze wyniki była to dobra decyzja. Wierzyłem, że chłopaków stać na dobrą grę, jednak w naszym przypadku potrzebny był czas. Stąd wziął się może nienajlepszy start w lidze. A gdy zaczęliśmy już grać na dobrym poziomie, na przełomie listopada i grudnia, powiedziałem do pewnego znajomego, wtedy jeszcze dziennikarza, że jeśli nie zagramy w tym sezonie w finale to będzie moja porażka. Poza tym już po Superpucharze przekazałem chłopakom, że naszym celem w tym roku jest gra w finale, bo jesteśmy w stanie walczyć z faworyzowanym Stelmetem. Tak naprawdę tamten mecz przegraliśmy na własne życzenie, szkoda bo gablota prezesa mogła być bogatsza o jedno trofeum (śmiech).

Nie jest trochę szkoda przegranego finału 4:0?

Mieliśmy nadzieję na wyrwanie chociaż jednego zwycięstwa Stelmetowi, ale niestety się to nie udało. Może zabrakło trochę indywidualności, nie wiem. Słyszeliśmy w dodatku dookoła od wszystkich obserwatorów, że my już ten sezon wygraliśmy itd., może przez to przyszło jakieś delikatne rozluźnienie. To z takich rzeczy dotyczących tylko nas. Nie można pominąć faktu, że Stelmet ma fantastycznie zbilansowany skład. Każdy zmiennik wiele wnosi do zespołu, nie tracąc przy tym na jakości gry. Nie ma  co porównywać naszego młodego składu do zespołu Stelmetu. Tam występują faceci doświadczeni, ograni w europejskiej koszykówce, którzy zarabiają duże pieniądze. My pokazaliśmy w tym sezonie, że możemy ugryźć gigantów, może nie pokonać w serii, ale w pojedynczym spotkaniu już tak.

Graliście przecież w europejskich pucharach, większość zawodników zagrała ponad 50 spotkań.

Z tym mieliśmy największy problem w finałach: kontuzja CJ'a, poobijany Szymek, problemy Igora, zmęczenie Toreya , który w szczególności odczuł trudy sezonu. Jednak mimo rozgrywania tak dużej ilości spotkań kontuzje nas omijały aż do połowy maja, więc mimo wszystko możemy być zadowoleni. Dużo pracy w regenerację naszych zawodników wkładał nasz masażysta, Marcin Babut i jemu należą się także duże podziękowania, bo nie mieliśmy przez to problemów, chociażby z liczbą zawodników na treningach.

Jak się Pan odniesie do plotek związanych z transferem Michała Sokołowskiego do Stelmetu?

Nie martwię się nawet o to. Tuż po zakończeniu czwartego meczu finałowego odbyłem krótką rozmowę z Michałem. On jasno zadeklarował, że chce zostać na trzeci rok kontraktu. Nie ma zamiaru się ruszać z Radomia, chyba, że to my będziemy chcieli się go pozbyć, ale my raczej tego nie zrobimy (śmiech). Chyba, że znajdzie się klub zaoferowałby kwotę odstępnego jaką płaci np. Real Madryt, ale to jest raczej niemożliwe (śmiech).

Gdy było pewne, że Marek Łukomski odejdzie z klubu i zostanie pierwszym trenerem w Szczecinie. Myślał Pan kto zostanie nowym asystentem? Jak przyjął Pan kandydaturę Piotrka Kardasia i jak wyglądała Wasza współpraca?

Już podczas pierwszej rozmowy z prezesem Saczywko na ten temat, wysunąłem kandydaturę Piotrka Kardasia. Niedawno zakończył karierę, wiele lat grał w koszykówkę na wysokim poziomie, więc to było wręcz pewne, że będziemy pracować w duecie. Musieliśmy go tylko wyjąć ze struktur biurowych (był prezesem KS ROSA Sport Radom przyp.red.), nic więcej nie stało na przeszkodzie. Co do samej współpracy to układała się ona bardzo dobrze, wręcz wzorcowo. Piotrek bardzo dobrze wykonywał wszystkie swoje obowiązki w zespole, poza tym pomagał wszystki ludziom pracującym w klubie. Bardzo się cieszę, że mogę mieć takiego asytenta i wierzę, że nie jest to ostatni sezon wspólnej pracy.

Patrząc na ten sezon, można odnieść wrażenie, że zespół przygotowany był maksymalnie na dwa wydarzenia, Puchar Polski i play off. To prawda?

Było troszkę inaczej. My początkowo szukaliśmy optymalnej formy do gry, osiągnęliśmy ten pułap dopiero po miesiącu  od rozpoczęcia rozgrywek, stąd kilka porażek na samym starcie ligi. Osobiście jednak sądzę, że najlepszą koszykówkę prezentowaliśmy na przełomie grudnia i stycznia. Wtedy wygraliśmy zdecydowanie m.in.: z Włocławkiem i Toruniem. Natomiast po meczu właśnie z Anwilem mówiłem, że przyjdzie teraz obniżka formy, ponieważ koncentrujemy się na przygotowaniach do Pucharu Polski. I faktycznie, przegraliśmy w Kaliszu, męczyliśmy się z Turowem, z który przegrywaliśmy już nawet dwudziestoma punktami. Wtedy także mieliśmy problem z wracającym po kontuzji Igorem i naszym zadaniem było jak najlepsze przygotowanie go do Pucharu Polski.
Faktycznie, po zdobyciu trofeum była chwila rozluźnienia. Nie graliśmy już tak efektownie, ale nadal byliśmy efektywni. Wygrywaliśmy spotkania, nie ważne czy ładnie czy nie - dwa punkty były zapisywane na nasze konto i to było najważniejsze.
Nasza słabsza dyspozycja wzięła się z tego, że przygotowywaliśmy się do play off, to był nasz cel.
Zwycięstwo 3:0 w pierwszej rundzie z Kutnem, wcale nie odwierciedla tego co działo się na boisku. Grało nam się bardzo ciężko i tu należą się olbrzymie gratulacje dla trenera Krysiewicza za to, że fantastycznie przygotował zespół do play off.
Wydaje mi się, że największa chęć gry przyszła podczas dwumeczu we Włocławku. Broniliśmy, biegaliśmy do kontry, graliśmy bardzo agresywnie.

Czy uważa Pan, podobnie jak wielu ekspertów, że decydującym momentem w półfinałowej batalii z Anwilem była czwarta kwarta drugiego spotkania?

Myślę, że tak, a w szczególności kontuzja CJ'a. Nie był on wtedy w szczytowej formie, w momencie kiedy wypadł z gry przez kontuzję. Świetnie zajęli jego miejsce Daniel Szymkiewicz i Damian Jeszke. Swoją dobrą grą pokazali, że w trudnych momentach można na nich liczyć.

Jeszcze przynajmniej przez dwa lata trener będzie w ROSIE. Jakie teraz dalsze plany, bo osiągnęliście już bardzo dużo w tym sezonie? Co Pan teraz planuje? Bo nie da się ukryć, że sukcesami osiągniętymi w tym sezonie zawiesił Pan sobie wysoko poprzeczkę.

Klub ma możliwość rozwiązania ze mną kontraktu jeżeli w przyszłym sezonie nie wejdziemy do czołowej szóstki.  Co do planów, to na tę chwilę nie mogę ich określić, ponieważ nie znam dokładnie budżetu na przyszły sezon. Na ten moment wiem tylko tyle, że na pewno nie będzie on niższy. Istnieje jednak szansa na to, że wzrośnie o ok. 20%.

Planowana jest gra w Lidze Mistrzów?

Nasza kandydatura jest rozpatrywana przez FIBĘ, czekamy na odpowiedź z Monachium. Na pewno chcielibyśmy wystąpić w tych rozgrywkach. Już ten sezon pokazał, że gra na dwóch frontach jest możliwa, a zawodnicy zyskują w ten sposób olbrzymie doświadczenie, które potem procentuje chociażby w play off. Jesteśmy klubem, który osiągnął już pewne sukcesy, jednak ciągle chcemy się uczyć, a Champions League w mojej opinii będzie do tego dobrym miejscem.
Poza tym Liga Mistrzów jest łakomym kąskiem dla wielu znakomitych zawodników, ( których wówczas można byłoby sprowadzić za mniejsze pieniądze) więc jest to kolejny argument przemawiający za grą w tych rozgrywkach. Byłaby możliwość zatrudnienia dobrego zawodnika za nieduże pieniądze.

Harris zostanie na przyszły sezon?

Rozmawiałem z agentem CJ'a na temat przyszłego sezonu, jednak nie był on wtedy nawet zainteresowany przedstawieniem oferty naszemu klubowi. Ale nie tylko CJ był bardzo istotnym elementem naszego zespołu, ale także Torey Thomas czy Igor Zaytsev. Każdego z tych zawodników na pewno chcielibyśmy zatrzymać na kolejny rok, ale nie wszystko zależy od nas. Jeśli zawodnik będzie chciał kontynuować swoją karierę gdzie indziej, to na pewno nie będziemy trzymać go na siłę.

Ma już trener koncepcję składu na przyszły sezon? Bo przez grę w finale skrócił nam się trochę sezon ogórkowy...

Naszym piorytetem są Polacy. Musimy w pierwszej kolejności negocjować kończący się kontrakt Roberta Witki. Prawie wszyscy mają ważne umowy na przyszły sezon, jednak w szczególności te młodych Polaków są bardzo progresywne w kontekście finansowym, niekiedy nawet o 100%, więc na dalszych transferach będziemy się skupiać dopiero w momencie zakończenia negocjacji z obecnymi zawodnikami.

Po takim sezonie chyba czas na wakacje.

Narazie kilka dni odpoczywam jeszcze w domu z rodziną. W środę natomiast wylatujemy na kilka dni do Rzymu żeby trochę odpocząć z dala od koszykówki (śmiech).

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jarosław Zyskowski w ROSIE!

Jeden z najlepszych polskich zawodników ubiegłego sezonu zasili szeregi radomskich Smoków. Zyskowski w poprzednim sezonie w barwach Polfarmexu Kutno zdobywał średnio 12 pkt, 2,3 zbiórki i asystę na mecz. Czy Zyskowski stanie się ważnym ogniwem ROSY? Przez brak w rotacji Daniela Szymkiewicza, zrobiła się luka w radomskim zespole na obwodzie, którą ma zapełnić Jarosław Zyskowski Jr. Zyskowski w ROSIE zapewne będzie pełnił rolę zmiennika Gary'ego Bellla i Michała Sokołowskiego. Jarosław Zyskowski ma wzmocnić ROSĘ na obwodzie, ponieważ do zespołu rezerw został odsunięty Daniel Szymkiewicz. Młody rozgrywający potrzebuje czasu na odbudowę formy po kontuzji, którą odniósł w okresie przygotowawczym.

FIBA może zawiesić Polskę!

To co w ostatnio  dzieje się w FIBA Europe na  pewno nie jest spokojnym  czasem  w europejskiej koszykówce. T rzyletnia umowa, którą  Stelmet podpisał z EuroCupem może  skutkować zawieszeniem  polskiej federacji, co  spowoduje brakiem naszej  kadry narodowej w  najbliższych eliminacjach do  EuroBasketu! Czy Polska zostanie zawieszona przez FIBA? Końca konfliktu nie widać Od roku toczy się wojna  pomiędzy FIBA Europe, a ECA ( Euroleague Commercial Assets)  o prym w Europie. Wszystko  zaczęło się w chwili, gdy FIBA zaczęła dążyć do zjednoczenia  europejskich rozgrywek klubowych, na wzór piłkarskiej Ligi  Mistrzów, po to, aby spotkania eliminacyjne do M istrzostw Europy mogły  odbywać się w czasie trwania  rozgrywek ligowych.  Euroliga na tę koncepcję nie  przystała. W wyniku połączenia się z FIBA Europe, stałaby się bowiem organem podrzędnym w europejskiej hierarchii lub przestałaby istnieć.  Spowodowało to konfliktem na  linii tych dwóch organizacji.  FIBA Europe, jako nad

1na1: Ukraiński joker

Dziś zapraszam na rozmowę z prawdziwym jokerem w talii trenera ROSY Radom Wojciecha Kamińskiego. Igor Zaicev opowiada m.in. o kulisach transferu do ROSY i swojej roli w zespole. P. Ziętkowski: Do Radomia trafiłeś w ostatniej chwili w miejsce Milana  Majstorovicia, którego kontuzja wykluczyła z gry do końca sezonu. Długo zastanawiałeś się nad dołączeniem do zespołu trenera Kamińskiego? I. Za icev : W tym czasie byłem bliski podpisania kontraktu z zespołem z Rosji. Jednak gdy pojawiła się bardzo konkretna propozycja z ROSY - nie zastanawiałem się długo i postanowiłem kontynuować swoją karierę w Polsce. Szybko podjąłeś decyzję o grze nad Wisłą. Jednak powiedz, co skłoniło zawodnika, który na ostatnim EuroBaskecie spędzał na parkiecie średnio 22 min, do gry w czwartym zespole Tauron Basket Ligi? To co powiedziałeś. ROSA w ostatnich dwóch sezonach zajmowała czwarte miejsce w lidze. Nie podlega dyskusji, że obecnie reprezentuję barwy jednego z najlepszych klu