Przejdź do głównej zawartości

Robert Witka: Jesteśmy polskim Leicester

Żywa legenda polskiej koszykówki, 11-krotny finalista Mistrzostw Polski, dwukrotny Mistrz Polski, obecnie zawodnik ROSY Radom - Robert Witka. Opowiedział w naszej rozmowie m.in. o smaku srebra, nowym kontrakcie w ROSIE i duecie Witka-Kardaś w przyszłości...

fot. Emil Ekert

P. Ziętkowski: To już Twój 11. finał Mistrzostw Polski w karierze, jednak przyznałeś, że srebro zdobyte z ROSĄ smakuje najlepiej. Dlaczego?

R. Witka: Przed rozpoczęciem sezonu naszym celem była przynajmniej gra w szóstce, choć każdy oczywiście chciał, osiągnąć wynik nie gorszy niż w poprzednim sezonie. A dlaczego to srebro smakuje najbardziej? Bo jest to wspaniałe uczucie, gdy do sezonu przystępujesz bardzo młodym składem, no może oprócz obecności mojej osoby (śmiech). Dodatkowo budżet twojego klub oscyluje w granicach środka tabeli. Mimo tych wszystkich, nazwijmy to "przeciwności" zdobyliśmy w tym roku Puchar Polski i jesteśmy Wicemistrzami kraju. Przed rozpoczęciem sezonu chyba nikt nie spodziewał się, że zajdziemy aż tak daleko. Jednak my, mniej więcej w połowie sezonu czuliśmy, ze jesteśmy w stanie zagrać o złoto i dążyliśmy do tego. Uważam, że nasz sukces można porównać do angielskiego zespołu Leicester City, które w tym roku zdobyło mistrzostwo Anglii.

W tym mistrzowskim sezonie rozegrałeś prawie 50 spotkań. Mimo tak dużej liczby meczów na różnych płaszczyznach, nie miałeś problemu z kondycją, zdrowiem? Pytam bo jak na koszykarza jesteś już w zaawansowanym wieku.

No niestety lata lecą, ale Ciebie też to kiedyś dotknie (śmiech). A tak zupełnie serio to na szczęście nie mam jeszcze problemów ze zdrowiem, chociaż mecze pierwszej rundy play off z Polfarmexem Kutno kosztowały mnie najwięcej sił. Były to bardzo fizyczne spotkania i po nich czułem ogromne zmęczenie. Poza tym czuję, że jeszcze mogę grać, więc będę to nadal robił.

Ale dasz radę grać na takim pozimie jak do tej pory przez kolejne dwa lata w ROSIE?

Na pewno nie myślę o tym co będzie za rok czy za dwa. Zakończyliśmy obecne rozgrywki, związałem się z ROSĄ nowym kontraktem. Teraz czas na chwilę odpoczynku, a potem przygotowuję się jak najlepiej do nowego sezonu, który będzie dużo cięższy od tego. Nie jesteśmy już zespołem, który po prostu gra sobie w czołówce ligi, tylko jesteśmy Wicemistrzami Polski i teraz będzie się od nas wymagać zdecydowanie więcej niż w poprzednim roku.

Grasz profesjonalnie w koszykówkę od 1997 roku. Jednak poza epizodem
w Sosnowcu, w każdym zespole występowałeś po 3-4 lata. To znaczy, że jesteś osobą potrzebującą stabilizacji?

Zdecydowanie tak. Np. jak kupię samochód to jeżdżę nim do momentu, aż będzie trzeba go wymienić i myślę, że podobnie jest w życiu. Lubię stabilizację. Zresztą praktycznie wszyscy pracodawcy w mojej karierze widzieli we mnie zawodnika na kilka lat, a nie na jeden sezon, co mi też bardzo się podobało i podoba (śmiech). Może jeszcze kilka lat temu ta zmiana środowiska nie byłaby dla mnie jakoś specjalnie trudna, jednak teraz gdy dzieci są starsze,  zaczęły naukę w Radomiu i mają tu swoje pierwsze przyjaźnie byłoby to zdecydowanie trudniejsze. Poza tym my z żoną także bardzo dobrze czujemy się w Radomiu. Do tego stopnia, że jeśli nie dostałbym propozycji nowego kontraktu w ROSIE to prawdopodobnie zawiesiłbym buty na kołku.

Zatrzymajmy się na chwilę przy twojej rodzinie. Twój syn, Filip ma olbrzymie zapędy do koszykówki, podobnie jak syn Piotrka Kardasia, Patryk. Czy to znaczy, że za kilka lat znów będziemy mogli zobaczyć duet Kardaś - Witka na parkiecie, reprezentujących ROSĘ?

Wszystko jest możliwe. Patrząc zresztą na postury naszych synów to chyba będą grali na tych samych pozycjach co my (śmiech). Fajnie byłoby kiedyś zobaczyć taki duet na parkiecie. Jednak zobaczymy jak potoczy się ich przyszłość. W tym momencie mogę tylko i tym pomarzyć.

Chciałbyś żeby syn poszedł w twoje ślady?

Bardzo chciałbym żeby został koszykarzem i wiem, że ma do tego predyspozycje, jednak nigdy nie będę pchał go do koszykówki na siłę. Bardzo fascynuje go ten sport, jednak też jest dzieckiem i musi mieć dzieciństwo. Jeśli będzie chciał się zająć profesjonalnie basketem to może liczyć na moje rady i wskazówki, bo jednak siedzę w tym jakiś czas i wiem jak koszykówka w Polsce wygląda. O swojej przyszłości jednak będzie musiał sam zadecydować.

Co myślisz o aplikacji ROSY do gry Lidze Mistrzów?

Uważam, że jesteśmy klubem, który ciągle się rozwija. FIBA Europe Cup, w którym rywalizowaliśmy w poprzednim sezonie był dla nas bardzo dobrym przetarciem i pokazaliśmy, że można grać na dwóch płaszczyznach osiągając dobre wyniki. Nowo utworzona Champions League na pewno będzie dużym wyzwaniem dla całego klubu, choć jeszcze nie wiadomo do końca jakie zespoły będą w niej rywalizować. Jeśli zagramy
w Lidze Mistrzów to będzie to skok na głęboką wodę, ale pokazaliśmy już w tym sezonie jako cała organizacja, że możemy zaprezentować się
z dobrej strony w Europie. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jarosław Zyskowski w ROSIE!

Jeden z najlepszych polskich zawodników ubiegłego sezonu zasili szeregi radomskich Smoków. Zyskowski w poprzednim sezonie w barwach Polfarmexu Kutno zdobywał średnio 12 pkt, 2,3 zbiórki i asystę na mecz. Czy Zyskowski stanie się ważnym ogniwem ROSY? Przez brak w rotacji Daniela Szymkiewicza, zrobiła się luka w radomskim zespole na obwodzie, którą ma zapełnić Jarosław Zyskowski Jr. Zyskowski w ROSIE zapewne będzie pełnił rolę zmiennika Gary'ego Bellla i Michała Sokołowskiego. Jarosław Zyskowski ma wzmocnić ROSĘ na obwodzie, ponieważ do zespołu rezerw został odsunięty Daniel Szymkiewicz. Młody rozgrywający potrzebuje czasu na odbudowę formy po kontuzji, którą odniósł w okresie przygotowawczym.

Stelmet przed wielką szansą!

Mistrzowie polski powalczą o awans do ćwierćfinału Basketball Chmapions League. W rewanżowym spotkaniu 1/8 finału zmierza się z AS Monaco, zadanie o tyle trudne, że pierwszy mecz podopieczni Andreja Urlepa przegrali.   foto: www.championsleague.basketball Trzy Upragniona cyfra zielonogórzan dzisiajeszego wieczoru. Właśnie minimalnie taką różnicą punktów Stelmet musi pokonać Monaco, aby awansować do dalszej fazy rozgrywek. Serce wierzy, że zielonogórzanie wyszarpią zwycięstwo i osiągną historyczny wynik, ale rozum... Patrząc racjonalnie AS Monaco to silny zespół, potrafiący grał na dobrym europejskim poziomie, poza tym pomagać im będą ściany. W tegorocznych rozgrywkach Basketball Champions League nie przegrali jeszcze żadnego meczu u siebie(!). Przed Łukaszem Koszarkeim i spółką ciężkie, ale nie niemożliwe zadanie. Andrej Urlep Początkowy zachwyt po objęciu sterów przez słoweńskiego szkoleniowca jakby ucichł. Przede wszystkim za sprawą porażki w Pucharze Polski czy sła

1na1: Ukraiński joker

Dziś zapraszam na rozmowę z prawdziwym jokerem w talii trenera ROSY Radom Wojciecha Kamińskiego. Igor Zaicev opowiada m.in. o kulisach transferu do ROSY i swojej roli w zespole. P. Ziętkowski: Do Radomia trafiłeś w ostatniej chwili w miejsce Milana  Majstorovicia, którego kontuzja wykluczyła z gry do końca sezonu. Długo zastanawiałeś się nad dołączeniem do zespołu trenera Kamińskiego? I. Za icev : W tym czasie byłem bliski podpisania kontraktu z zespołem z Rosji. Jednak gdy pojawiła się bardzo konkretna propozycja z ROSY - nie zastanawiałem się długo i postanowiłem kontynuować swoją karierę w Polsce. Szybko podjąłeś decyzję o grze nad Wisłą. Jednak powiedz, co skłoniło zawodnika, który na ostatnim EuroBaskecie spędzał na parkiecie średnio 22 min, do gry w czwartym zespole Tauron Basket Ligi? To co powiedziałeś. ROSA w ostatnich dwóch sezonach zajmowała czwarte miejsce w lidze. Nie podlega dyskusji, że obecnie reprezentuję barwy jednego z najlepszych klu